Miesiąc temu kupiłem sobie smartfon (Redmi Note 6 Pro). Wbrew pozorom jest to niebywała nowina: To pierwsze moje urządzenie tego typu! Tak, tak – piszący te słowy, bynajmniej nie antytechniczny dziad – aż do kwietnia roku pańskiego 2019 posługiwał się staroświecką komórką (Nokią 105), która nie posiadała nawet funkcji stopera.
Samouwielbienie sprawiło, że jedną z pierwszych stron internetowych, którą odwiedziłem na ekranie smartfona, był Blogrys. Zmroziło mnie. Okazało się, że poprzedni layout blogu nie posiadał wersji mobilnej, wskutek czego notek na małym ekranie praktycznie nie dało się czytać. Wiersze się nie łamały. Pospiesznie zmieniłem skórkę na równie minimalistyczną, lecz zdecydowanie nowocześniejszą.
Jednocześnie, grzebiąc pod maską blogu, dostrzegłem zdumiony cyferki 699. Poniższa notka jest zatem jubileuszową, siedemsetną. Doprawdy nie wiem, jakim sposobem licznik tak prędko się nakręcił, skoro od sierpnia praktycznie nie bloguję. Kontynuując jednak tradycję dwóch ostatnich „setek” skorzystam z okazji i wymienię najlepsze, moim zdaniem, wpisy z przedziału 601-699:
- recenzja „Mistrza i Małgorzaty”, będąca odświeżoną wersją mojego bardzo starego tekstu sprzed ponad piętnastu lat;
- recenzja „Braci Karamazow” (oraz „Idioty”), w której na początku imitowałem styl Dostojewskiego, oczywiście bezbłędnie;
- recenzja „Tego” Stephena Kinga, w której skrytykowałem i pierwowzór, i obie ekranizacje, ale przy okazji opowiedziałem o horrorze własnego dzieciństwa;
- seria sążnistych wpisów o Ekwadorze, w którym gościłem przez prawie dwa miesiące latem 2017 r.;
- opis prześwitu Sloane’a, zaskakującego zjawiska matematycznego związanego z rozkładem „popularnych” liczb – jest to pierwsza i jak na razie ostatnia notka w historii Blogrysu, która trafiła na główną stronę Wykopu;
- składanka z niezapomnianymi szlagierami lat 90.;
- rozprawa na temat liczbowego oceniania książek (plus uzupełnienie);
- biogram pewnego niesamowitego Norwega, który, chociaż nie umiał pływać, zbił tratwę z bali i przepłynął przez pół Pacyfiku (tutaj druga część).
Uaktualniłem też stronę gromadzącą wszystkie najlepsze wpisy z trzynastoletniej historii blogu.