Ekwador 2X20

Na początku tegorocznego pobytu w Ekwadorze wrzuciłem zdjęcie straganu kwiatów, pod koniec wypada więc pokazać owoce. To ostatni „prawdziwy” wpis stąd; piszę te słowa z lotniska, siedząc pięć metrów od bramki boardingowej. Na Blogrysie pojawi się jednak jeszcze kilka odcinków drugiego sezonu ekwadorskiej przygody.

Ekwador 2X19

W Quito znajdują się trzy ogromne parki. Największy z nich, Park Metropolitano Guanguiltagua, jest jednocześnie największym parkiem miejskim w całej Ameryce Południowej (5,5 km2, prawie dwa razy tyle co nowojorski Central Park). Leży w północno-wschodniej części miasta, więc z jego „prawego” krańca rozciąga się wspaniały widok na dolinę Cumbayá. Na terenie PMG można urządzić sobie grill, pojeździć na rowerze tudzież pobawić się z lamami, które do zabaw są jednak nieskore i bez ostrzeżenia plują. Na parku ciąży też wspomnienie ponurego morderstwa sprzed kilku lat: kobieta poszła wcześnie rano na spacer z psem i padła ofiarą dwóch małoletnich ćpunów, którzy w brutalny sposób ją zgwałcili i zabili.

Ekwador 2X17

W drodze powrotnej z Kilotoa zrobiliśmy przystanek w Latacundze, stolicy prowincji Cotopaxi (tej z wulkanem). Licząca 100 tys. dusz Latacunga okazała się miasteczkiem z charakterem, odznaczajacym się ślicznym, kolonialnym stylem architektonicznym w centrum. Ot, miniaturowe Quito, tyle że więcej tu mieszkańców pochodzenia indiańskiego – w przeciwieństwie do Metysów. Na zdjęciach poniżej: fasada i wnętrza ratusza.

A gdybyś kiedykolwiek tu trafił(a), polecamy kawę u „Gringo i grubej” („Gringo y la gorda”) zaraz przy rynku.

Ekwador 2X16

Położone w samym sercu kraju jezioro wulkaniczne Kilotoa stanowi jedną z głównych atrakcji turystycznych Ekwadoru. Wbrew pozorom jest to miejsce, które jeszcze do niedawna nie figurowało wcale na prominentnych stronach przewodników turystycznych; dopóty nie dało się tutaj wygodnie dojechać (wysokość bezwzględna: 3950 m), dopóki poprzedni prezydent nie pobudował w Andach porządnych autostrad.

Miłośnicy wędrówek pieszych stoją przed alternatywą: albo zejść na dół nad samą taflę wody, ewentualnie popływać kajakiem, a potem wrócić z powrotem (280 metrów do góry krętą ścieżką), albo obejść jezioro po grani krateru (10 kilometrów piaszczystą dróżką z wieloma urwiskami).

Tak czy owak, wieje jak jasna cholera.

Ekwador 2X14

Przy skrzyżowaniu Alej Amazonii i Narodów Zjednoczonych w Quito natrafimy na kilka interesujących wieżowców. Kręcił się dzisiaj przy nich przeciętny „fotograf” wyekwipowany w komórkę.

Ekwador 2X13

Z powrotem w Quito. Udaliśmy się dzisiaj do Muzeum Narodowego, które dwa lata temu było zamknięte. Prawdziwe El Dorado dla entuzjastów sztuki prekolumbijskiej. Zafascynował mnie także dziewiętnastowieczny, surrealistyczny obraz Juana Agustina Guerrery pt. „Dziwaczny klub”.

W oparciu o tenże obraz przygotowano uroczą ekspozycję.

Jak znalazł na nowy avatar.

Ekwador 2X12

Eksponat z małego muzeum kultury prekolumbijskiej w Agua Blanca nieopodal Machalilli. Takimi właśnie „shurikenami” posługiwali się przed tysiącem lat zamieszkujący te tereny ludzie. Czasami w celu samoobrony, a niekiedy pewnie i podczas grupoataku.

Ekwador 2X11

Plaża w Puerto Lopez. Złowione ryby trzeba przenosić biegiem z łodzi do ciężarówki, ponieważ bezczelne ptactwo nie ogranicza się do obserwowania.