Festiwal pieśni cygańskiej

Cygańska muzyka towarzyszy nam od zawsze. Spróbujmy wybrać dziesięć najważniejszych piosenek z tego zaczarowanego kręgu kulturowego.

ignacio_zuloaga-La_familia_del_torero_gitano.jpg

Cygańska muzyka towarzyszy nam od zawsze. Spróbujmy wybrać dziesięć najważniejszych piosenek z zaczarowanego kręgu kulturowego.

 

10

Zestawienie otwierają Władcy Narodu Cygańskiego zwani także popularnie Cygańskimi Królami. Grają w niepodrabialnym stylu rumba flamenca, który rozpozna każdy po trzech nutach. Gipsy Kings są potomkami andaluzyjskich gitanos, śpiewają po andaluzyjsku, lecz pochodzą z południowej Francji. Wielki przebój Djobi, Djoba znalazł się na ich trzeciej płycie wydanej w 1987 r.

Czytaj dalej „Festiwal pieśni cygańskiej”

Obejrzane w 2017 r.

Rozczarowania, niespodzianki, dokumenty, powtórki i najlepsze — czyli podsumowanie tego, co obejrzałem w 2017 r.

five_came_back

Gdybym pracowicie policzył linijki w pliku obejrzane_2017.txt, mógłbym obwieścić światu, ile jakich filmów widziałem w zeszłym roku. Tylko kogo właściwie to obchodzi?

Lepiej ograniczyć się do treściwych zestawień — treściwszych niż zwykle, bo o prawie wszystkich zeszłorocznych, pełnometrażowych seansach pisałem sumiennie w 1000-znakowych Filmorysach. Dziś więc mogę po prostu odciąć kupony i rozrzucić linki.

Notabene, owe tysiącznakowce były fajnym ćwiczeniem formy, jednak z czasem zbrzydło mi skrzętne zamienianie „ale” na „lecz” celem dodania bądź odjęcia litery. W tym roku Filmorysów będzie zatem mniej, albo nawet nie pojawią się w ogóle. Być może ich kosztem uda mi się więcej pisać o przeczytanych książkach. A może nie.

Ciekawostka: Na pięć poniższych list trafiło łącznie 39 tytułów. Prawie połowa z nich to nowości, tzn. filmy i seriale wyprodukowane w latach 2016-2017. A właściwie ponad połowa, ponieważ należałoby odliczyć powtórki (czyli obejrzane ponownie klasyki), które z definicji świeżością się nie odznaczają. Najwyraźniej coś się u mnie zmieniło, ponieważ kiedyś oglądałem głównie starocie.

Czytaj dalej „Obejrzane w 2017 r.”

Najlepsze z usłyszanych w 2015

Znów sporządziłem YouTube’ową playlistę najfajniejszych piosenek usłyszanych w minionym roku. Określenie „najfajniejsze” pasuje tu bardziej niż „najlepsze”, ponieważ na mojej liście dominuje pop, wkręcający się co prawda w ucho, ale zazwyczaj niezbyt ambitny. Bądź co bądź słucham muzyki z doskoku. Popowi towarzyszy na szczęście wiele rodzynków.

Kilka słów komentarza:

• Moim największym odkryciem 2015 r. jest soulowy zespół Monophonics, który poznałem dzięki kawałkowi Deception.

• Za najlepszą piosenką zeszłego roku uważam chyba Elastic Heart Sii z fenomenalnym zapętlonym samplem w tle i rewelacyjnym teledyskiem. Sia na propsie, bo przecież w 2014 r. niezmiernie podobał mi się jej Chandelier.

• Najpiękniejszym utworem okazał się z kolei Keep Me Warm Toma Rosenthala i Aleksa Brenchleya, który zawsze już będzie kojarzył mi się z melancholijnym końcem świata, zagładą żyjących i odciętymi od metafizyki myślącymi robotami, słowem, ze Starością aksolotla Jacka Dukaja.

Czytaj dalej „Najlepsze z usłyszanych w 2015”

Przeczytane w 2014: Fikcja

7. Konrad Wallenrod (Adam Mickiewicz)

konrad_wallenrodBohaterem poematu Mickiewicza jest zakamuflowany Litwin, który z zemsty dokonuje wyrafinowanego sabotażu w Zakonie Krzyżackim. Tak naprawdę jednak utwór nie ma wiele wspólnego z historycznymi faktami i stanowi przede wszystkim metaforę polskich problemów politycznych w XIX wieku. Konradowi Wallenrodowi poświęciłem osobną notkę, w której pisałem, że „tak do końca mi się nie podobał”. Niemniej, z perspektywy czasu widzę, iż była to jedna z bardziej wartościowych rzeczy przeczytanych w 2014 r. Jak ma nie zachwycać, skoro zachwyca.

Czytaj dalej „Przeczytane w 2014: Fikcja”

30 kwintali – lista, lista coverów

POMIŃ WSTĘP I PRZEJDŹ OD RAZU DO RANKINGU

cover_definicja

O cover girl może innym razem. Dzisiejsze zestawienie poświęcimy przeróbkom muzycznym. Tytuł notki nawiązuje oczywiście do legendarnego programu telewizyjnego emitowanego w Dwójce w latach 1996-2005. Tak jak kwintal jest jednostką lżejszą i pośledniejszą od tony – stanowi zaledwie jej dziesiątą część, poza tym używa się go głównie do ważenia buraków – tak covery są z definicji wtórne względem utworów oryginalnych. „Wtórne” nie znaczy wszelako „gorsze”.

Czytaj dalej „30 kwintali – lista, lista coverów”

Przeczytane w 2014: Non-fiction

Za każdym razem, gdy przychodzi mi użyć niezgrabnie obcego wyrazu non-fiction, ubolewam, że język polski nie dorobił się zbiorczego określenia na literaturę nie będącą fikcją, dramatem ani poezją. Wspaniały zwrot „literatura faktu”, którego zazdroszczą nam nawet Anglosasi, został zagarnięty sto lat temu przez reportaż i gatunki ościenne. Jaką etykietkę przypiąć więc do wora z biografiami, podręcznikami, literaturą popularnonaukową i popularnohumanistyczną, książkami historycznymi, eseistyką, traktatami, dziennikami, poradnikami i wspomnianymi reportażami? Niemcy wychwalają swoją Sachlitteratur, Norwegowie posługują się sprytną wariacją sakprosa, Anglicy i Amerykanie mają rzeczowe non-fiction, a my tylko potworka o nazwie „niebeletrystyka”.

Najwyższa pora wylansować jakieś rozwiązanie. Przeciwieństwem płci pięknej jest płeć brzydka; może więc naprzeciw beletrystyki postawić leletrystykę?

Oto pięć wartych uwagi książek leletrystycznych przeczytanych przeze mnie w poprzednim roku.

Czytaj dalej „Przeczytane w 2014: Non-fiction”

Przeczytane w 2014: Rozczarowania

7. Orhan Pamuk, Nowe życie

nowe_zycieWiosną zeszłego roku chadzałem raz w miesiącu na spotkania klubu książkowego. Dość szybko zaprzestałem, a gdybym lubił się wyzłośliwiać, napisałbym pewnie notkę o powodach mojej rezygnacji z członkostwa. Tak czy owak, za sprawą tegoż klubu przeczytałem książkę tureckiego pisarza Orhana Pamuka pt. Nowe życie. Moje oczekiwania były niemałe. Pamuk to w końcu niedawny noblista, a inna jego powieść, Nazywam się Czerwień, miała swojego czasu bardzo zachęcające recenzje. Wschodnia egzotyka dodatkowo podsycała moją ciekawość – nie zetknąłem się nigdy wcześniej z literaturą z tamtego rejonu – podobnie jak okładkowy opis, który obiecywał przygodę zgoła metaliteracką. Student, którego życie odmieniła pewna tajemnicza książka? Brzmi nieźle. Ale:

Nowe życie poraża nudą. Na poziomie poszczególnych zdań jest to rzecz nadzwyczaj elegancka, ale Pamuk układa je w niezdarne akapity i wiodące donikąd rozdziały, które na przemian usypiają i irytują czytelnika. Zakochany po uszy protagonista to antypatyczna miągwa, a nieporadne próby Pamuka zamotania go w metafizyczną intrygę budzą ziewnięcie politowania. Dawno się tak nie męczyłem przy książce. Nie ja jeden.

Czytaj dalej „Przeczytane w 2014: Rozczarowania”

Obejrzane w 2014: Najlepsze, cz. 2

(Poprzednia część)

5. Taksówkarz (Taxi Driver; 1976)

Nie przekonują mnie jakoś filmy wielkiego Martina Scorsese. Infiltracja rozczarowała w ostatnim akcie, Wściekły Byk w ogóle nie porwał, a Chłopcy z ferajny wynudzili. Wyspa tajemnic była pod wieloma względami bardzo dobra, ale i tak brakowało jej tego czegoś. W zeszłym roku obejrzałem wreszcie Scorsesesowskie opus magnum czyli Taksówkarza z Robertem De Niro w wieku chrystusowym i jeszcze młodszą Jodie Foster. W trakcie seansu daleko było mi do zachwytu, ale film w głowie został i z biegiem czasu musiałem sam przed sobą przyznać, że jest dobry.

Plusy za nocny Nowy Jork z lat 70., za sylwetkę psychologiczną tytułowego bohatera, za Petera Boyle’a w drugoplanowej roli i za finałową, plastyczną sceną z krwią skapującą powoli z palców. Dowiadujemy się też, jak w koncertowy sposób spalić pierwszą randkę.

taxi_driver
Narysował: Neneza

Czytaj dalej „Obejrzane w 2014: Najlepsze, cz. 2”

Obejrzane w 2014: Najlepsze, cz. 1

10. Breaking Bad (2008-2013)

Dyskusję z osobą, której nie spodobał się film powszechnie uważany za znakomity, należy zawsze zakończyć słowami: Twoja strata. Określenia „strata” trzeba tu jednak użyć dosłownie, nie sarkastycznie i nie ad hominem. Chociaż gust pozwala nam czasem wywęszyć znakomite, lecz mało znane dzieło, to potrafi też niekiedy sprawić psikusa. W przypadku Breaking Bad moje nieszczęście jest w gruncie rzeczy podwójne. Nie dość, że serial uznawany za telewizyjne objawienie zachwycił mnie tylko częściowo, to na dodatek nikt inny nie dostrzegł wad, które mi przeszkadzały. Przetrząśnięcie internetu w poszukiwaniu zbieżnych opinii zakończyło się niepowodzeniem.

Breaking Bad jest bezkompromisowym serialem dramatycznym o nauczycielu chemii, który zachorowawszy na nieuleczalnego raka zabiera się za produkcję metaamfetaminy, by zabezpieczyć byt rodzinie. Noszę się z zamiarem napisania dłuższej recenzji, więc na razie pochwalę i zganię w telegraficznym skrócie: Pierwszy sezon rozbudza apetyt, drugi uważam za bezbłędnie wybitny. Niestety, w trzecim scenariusze nagle tracą impet, a w czwartym trzeszczy fabuła. Dopiero w finałowym sezonie wszystko wraca na właściwe tory, ale co z tego, skoro pozostał niesmak po brzydkich niedoróbkach dwóch poprzednich serii.

Cóż, zadziałała najwyraźniej telewizyjna karma. LOST, który wszyscy po początkowym zachwycie prędzej czy później odsądzili od czci i wiary, trzymał mnie w garści do samego końca, a kontrowersyjny finał uważam za genialny. Z Breaking Bad było odwrotnie. Ale i tak mocno polecam.

breaking bad

Czytaj dalej „Obejrzane w 2014: Najlepsze, cz. 1”

Obejrzane w 2014: Zaskoczenia

W zeszłym roku obejrzałem 55 filmów (z czego 10 powtórek) oraz sześć sezonów seriali (łącznie 75 odcinków). Zaliczyłem także sześć epizodów dokumentalnego miniserialu o Holokauście, oraz jeden cykl fabularny składający się z dziewięciu niedługich filmów. Do nikomu niepotrzebnej statystyki jeszcze wrócimy. A teraz o filmach, które w 2014 r. przyjemnie mnie zaskoczyły:

6. Poradnik pozytywnego myślenia (Silver Linings Playbook; 2012)

silver_linings_playbookZacznę nietypowo, bo od produkcji nagrodzonej kilka lat temu aż ośmioma Oskarami. Poradnikowi… daleko mimo to do wybitności i mógłby w zasadzie wylądować też wśród rozczarowań. Tak się jednak złożyło, że tamtego niedzielnego wieczoru moje oczekiwania nie były wysokie. Dostałem zapięty na ostatni guzik feel-good movie będący zarazem oryginalną mutacją komedii romantycznej – i on, i ona są (lekko) chorzy psychiczni, więc w romkomowej formule pojawia się porcja ludzkiego dramatu. Doskonały Robert De Niro na drugim planie dopełnia i uwiarygodnia świat przedstawiony. Natomiast na planie pierwszym przekonałem się do Bradleya Coopera oraz wreszcie osobiście zweryfikowałem tezę o charyzmie i talencie Jennifer Lawrence. Poradnik pozytywnego myślenia nadaje się do wielokrotnego oglądania, nie dla odkrywania w nim nowych rzeczy, a dla czystej filmowej przyjemności. Czytaj dalej „Obejrzane w 2014: Zaskoczenia”